ZDZISŁAWA DĄBROWSKA

Zdzisława Dąbrowska
kl. IVb
Szkoła Powszechna w Niewachlowie

Moje wspomnienia zbrodni niemieckich

Podczas okupacji niemieckiej przeżywaliśmy straszne chwile. Jak tylko Niemcy wstąpili do nas, tak na każdym kroku [były] aresztowania i łapanki na przymusowe roboty do Niemiec. Niemcy zabierali rodziców od dzieci i młodzież, która ukończyła 14 lat. Do miasta rzadko ludzie chodzili, każdy się bał. W niedzielę i święta nie chodziliśmy nawet do kościoła, tylko ksiądz musiał przyjeżdżać do kaplicy i odprawiać nabożeństwo. Jak tylko Niemcy przejechali przez wieś, to wyglądaliśmy, gdzie [i] kogo aresztowali lub zabili. Tatuś mój miał zrobioną kryjówkę i zaraz się ukrywał.

W czerwcu 1943 r. w Kielcach przy ul. Piotrkowskiej Niemcy dokonali strasznej zbrodni. Ktoś zrobił doniesienie, że partyzanci mają zbiórkę w jednym domu przy tej ulicy. Było to w środę po południu, przyjechało gestapo, obstawili wszystkie ulice łączące się z Piotrkowską i zaczęli aresztować. Jak tylko zauważyli ładnie ubranego mężczyznę, to zaraz zabili, bo mówili, że to partyzant i bandyta. Do tego domu, na który było [doniesienie], zaczęli wrzucać granaty i strzelać z karabinów maszynowych. Dom ten zaczął się palić. Ludzie, którzy tam się znajdowali, zostali żywcem spaleni lub się podusili od dymu. Niemcy obstawili wszystkie wyjścia i nie dali nikomu uciec. Na drugi dzień te popalone kości i ciała kazali pochować koło ustępów w dole, jak psy. Tego dnia zginął jeden młody mężczyzna od nas z Niewachlowa.