HALINA RUDZKA

Warszawa, 4 listopada 1949 r. Adam Tokarz, działając jako członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, przesłuchał niżej wymienioną osobę, która zeznała, co następuje:

Nazywam się Halina Jadwiga Wanda Rudzka, urodzona 28 grudnia 1927 r. w Warszawie, córka Stanisława i Natalii z Greczyńskich; zawód ojca – szewc, narodowość polska, wyznanie rzymskokatolickie, wykształcenie wyższe, zamieszkała w Warszawie, ul. Marii Kazimiery 20 m. 1, niekarana.

Jestem mieszkanką Marymontu od czasów przedwojennych. Podczas powstania warszawskiego przebywałam prawie bez przerwy na Marymoncie, kolejno w domach przy ul.Marii Kazimiery nr 40, 32 i 20, skąd 14 września przeniosłam się na Żoliborz. Na podstawie opowiadań znajomych, obserwowanych ekshumacji na terenie Marymontu i własnych spostrzeżeń zeznać mogę odnośnie wydarzeń na Marymoncie, co następuje: oddziały niemieckie, w tym formacje własowców, opanowując w dniu 14 września tereny Marymontu dokonały między innymi następujących czynów.

Z domów przy ul. Marii Kazimiery nr 20 i 22 wypędziły znajdujące się tam osoby cywilne do Lasku Bielańskiego. Tam oddzieliły kobiety z dziećmi od mężczyzn, przy czym kobiety i dzieci skierowały do Centralnego Instytutu Wychowania Fizycznego, los mężczyzn natomiast jest nieznany, w każdym razie nikt z nich do dziś dnia się nie odnalazł.

O wypadkach tych powinna powiedzieć więcej Skorzypińska (zamieszkała przy ul. Sobockiej, numeru nie znam) oraz siostra moja Lucyna Rutkowska (zamieszkała przy ul. Uniwersyteckiej 6 m. 22).

Ponadto w domu przy ul. Marii Kazimiery 20 pozostała 14 września 1944 Romaniukowa, której ciało w 1945 odnaleziono z odłączoną od karku głową. Zeznać o tym może jej córka Felicja Szatkowska, zamieszkała w domu pod tymże adresem. W schronie na posesji przy ul. Marii Kazimiery 32 zginęły wówczas moja babka i służąca, podobno na skutek obrzucenia schronu granatami. Miała to widzieć mała dziewczynka nazwiskiem Pater, adres jej postaram się podać do wiadomości Głównej Komisji.

Przy ul. Dembińskiego, numeru nie umiem określić, w schronie, raczej jednak podczas wychodzenia z niego, w nieznany mi bliżej sposób zginęło wówczas kilka osób, przy czym ekshumacja wykazała na ich zwłokach znaczne obrażenia (np. urwane ręce). Posesja, na której się to wydarzyło, należała do Grabowskich. Prawdopodobnie o wypadku tym będzie mógł udzielić informacji Furmanik mieszkający na tym miejscu. Pod nr 48 przy ul. Marii Kazimiery znaleziono podczas ekshumacji zbiorowy grób kilkunastu osób (rodzina Stankiewiczów i inne), które figurują na odczytanej mi liście ofiar z protokołu ekshumacyjnego PCK nr 1439.

O tym, w jakich okolicznościach osoby te zginęły, powinien wiedzieć coś bliższego Mystkowski (zamieszkały przy ul. Dembińskiego nr [brak numeru]). Na placu przed koszarami na terenie b. Szkoły Gazowej zginęło w tymże dniu kilkanaście osób podobno zastrzelonych z czołgu niemieckiego nadjeżdżającego od strony ulicy Potockiej. O tym wypadku wiedzieć będzie Wróblewski (zamieszkały przy ul. Dembińskiego nr 2/4), który uratował się spośród zabijanych ludzi, oraz Wysocka (zamieszkała przy ul. Rymkiewicza 3 3p.

Pod numerem 22 przy ul. Marii Kazimiery przez parę dni po wypadkach z 14 września 1944 przebywała Stanisława Sroczyńska zamieszkała nadal pod tym numerem.

Na tym protokół zakończono i odczytano.