MARIA WOJTASZAK

Maria Wojtaszak
kl. VII
Szkoła Powszechna nr 1 w Pionkach
Pionki, 1 grudnia 1946 r.

Chwila najbardziej pamiętna podczas okupacji

Jak zwykle każda wojna niesie za sobą śmierć, pożogę, nieszczęścia, cierpienia całego narodu, a nawet kilkunastu państw, tak i ta wojna była dla całej Europy nieszczęściem i plagą. Miliony narodu, ludzi młodych, zdolnych do pracy, wykształconych, sił fachowych, którymi mogło się chlubić państwo, wojna zniszczyła. Wróg bez litości mordował, męczył różnymi katorgami, o jakich historia nie słyszała. Dziś każda pięść [piędź] ziemi przesiąknęła krwią bratnią i woła o pomstę.

Właśnie u nas, w Pionkach, podczas okupacji niejeden [był] taki obraz okrucieństwa, który na nas wywarł silne i niezatarte wrażenie. Pamiętam jak dziś, przed moimi oczyma przesuwają się obrazy strasznych katuszy.

Najwięcej utkwił mi w pamięci obraz egzekucji dziesięciu bohaterów rozstrzelanych przez wroga. Była to sobota. Dzień targowy. Ze wszystkich [stron] zjeżdżali się ludzie na targ. Nagle jak grom padły słowa: „Uciekajmy, bo Niemcy idą i wywiozą nas”. Przyszli właśnie po ludzi, aby byli świadkami ich okrucieństw i ich podłości, i zwierzęcości. Ustawili wszystkich ludzi pod młynem i kazali przyglądać się ich wyczynom.

Oto nadjeżdża auto, staje. A z niego naganami wypędzają dziesięciu młodych, pełnych jeszcze życia, zbitych, z powyłamywanymi rękoma [mężczyzn]. Bohaterowie byli między nimi. Kilku z Pionek. Na ich widok krew zawrzała we wszystkich zgromadzonych ludziach. Łzy płynęły po ich twarzach. Słowa obelgi i przekleństw dały się słyszeć.

I oto co się dzieje dalej. Pada rozkaz rozjuszonego Niemca: „W tył zwrot, klęknąć”. Widok ścisnął wszystkich za serca, a wróg daje chwilę milczenia. Bohaterowie przyklękają. Daje się widzieć na ich twarzach trwoga z bólem, chcą przemówić, nie mogą. Przyklękają wśród ogólnego milczenia.

Nagle słychać słowa wyraźne, zdecydowane: „Jeszcze Polska nie zginęła”. W odpowiedzi na to posypały się salwy kul z karabinów maszynowych. Zawrzała ziemia, jęknęły słowa: „O, Boże”. Padają wszyscy. Jeszcze krew kipi z piersi bohaterów, dają się słyszeć jęki. Ciała sztywnieją. Usta sinieją i [mężczyźni] spokojnie zapadają w sen wieczny. O, bohaterowie, coście ginęli dla Ojczyzny, woła [do Was] głos z tyłu: „Niech Wam ziemia lekką będzie”. Wróg jeszcze nie dowierza i idzie, z rewolweru dobija każdego z nich. Następnie dają rozkaz zakopać ich zwłoki. Skończyli swą egzekucję, każą się rozejść wszystkim ludziom.

Tak ginęli nasi bohaterowie, wielu z nich poznała rodzina. Matki całują ziemię. Ginęli nie tak jak wszyscy. Nie biły im dzwony kościoła. Nie w trumnach i przy modłach kapłana. Żegnani byli łzami ludzi i tysiąca ludności. Cała Ojczyzna dziś po nich płacze.

I otóż nie ma kawałka ziemi, który by nie był przesiąknięty krwią bohaterów. Mogiły ukryte w cieniach drzew mówią o strasznych mękach, torturach i cierpieniach zadawanych przez wroga. Każda gałązka drzewa płacze nad dolą męczenników. Wiatr roznosi ich skargi i kwilenia pod strzechy chat i domów.