STEFAN ŁUKAWSKI

Warszawa, 26 listopada 1945 r. Sędzia śledczy Alicja Germasz przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka. Świadek został uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o znaczeniu przysięgi. Sędzia odebrała od niego przysięgę, po czym świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Stefan Łukawski
Wiek 58 lat
Imiona rodziców Feliks i Bronisława
Miejsce zamieszkania ul. Mokotowska 13
Zajęcie sekretarz kancelarii parafii Zbawiciela
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany

W czasie powstania przebywałem w tym samym domu, w którym mieszkam obecnie, i gdzie jestem administratorem – przy ul. Mokotowskiej 13. W pierwszych dniach sierpnia 1944 roku słyszałem od wielu ludzi przybywających z miasta do naszego schronu oraz od powstańców walczących, że Niemcy na ul. Oleandrów i Marszałkowskiej masowo rozstrzeliwali mężczyzn zabranych z sąsiednich domów, trupy zrzucali do znajdującej się tam apteki Anca, która się paliła. Niezależnie od tego stwierdzam, że zrzucano cały szereg mężczyzn żywych do płonącej apteki. Te same wiadomości słyszałem od księży naszej parafii, którzy zostali zabrani z plebanii przy Marszałkowskiej 37, byli prowadzeni Marszałkowską do Litewskiej i następnie do gestapo, skąd po paru dniach zostali zwolnieni. Nazwiska tych księży są następujące: 1) ks. Aleksander Cegłowski, obecnie proboszcz parafii Strzelce k. Kutna; 2) ks. Franciszek Włodarczyk, proboszcz parafii Pelcowizna k. Warszawy; 3) ks. Witold Fultyn, prefekt szkół powszechnych w Pruszkowie.

Te same wiadomości, zwłaszcza o paleniu żywcem ludzi w aptece Anca, słyszałem również po powrocie w styczniu do Warszawy od interesantów zgłaszających się do kancelarii parafii.

Ja sam, przechodząc w styczniu Marszałkowską, widziałem leżące przed apteką zwłoki ludzkie ze śladami spalenizny. W piwnicy pod apteką, gdzie strop był rozwalony, dojrzałem, zaglądając z ulicy, szczątki ludzkie wystające spod gruzów.

Nadmieniam, że szczegóły w tej sprawie może podać lekarz dentysta Zofia Ciombor (zam. w Warszawie przy Marszałkowskiej 66), która w tym czasie była zabrana przez Niemców z domu przy Marszałkowskiej 31 i prowadzona na Litewską i do gestapo.

Odczytano.