STANISŁAW DYBOWSKI

Warszawa, 26 listopada 1945 r. Sędzia śledczy Alicja Germasz przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka. Świadek został uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o znaczeniu przysięgi. Sędzia odebrała od niego przysięgę, po czym świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Stanisław Dybowski
Wiek 50 lat
Imiona rodziców Antoni i Apolonia
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Marszałkowska 25
Zajęcie artysta malarz
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany

Jestem właścicielem sklepu z obrazami przy ul. Marszałkowskiej 21 znajdującego się w bezpośrednim sąsiedztwie apteki S. Anca. Podczas powstania nie byłem w sklepie. Przybyłem tam po raz pierwszy po wejściu wojsk sowieckich do Warszawy na początku lutego 1945 roku. Widziałem wtedy na ulicy przed apteką leżące trupy mężczyzn (dwa lub trzy), a raczej szczątki ludzkie częściowo ubrane, brak było głowy, nóg, rąk, które leżały osobno. W piwnicy pod apteką od strony Marszałkowskiej widziałem, patrząc z poziomu ulicy, około 10 trupów mężczyzn cywilnych, częściowo ubranych. Następnie, skacząc z ulicy Marszałkowskiej w głąb, dostawałem się do dolnych piwnic, gdzie miałem ukryte swoje obrazy. Przechodziłem wtedy po trupach i szczątkach ludzkich w dużych ilościach.

Ile ich było oraz w jakim stanie, dokładnie określić nie mogę, ponieważ usiłowałem na to nie patrzeć.

W ciągu lutego 1945 funkcjonariusze Zarządu Miejskiego trzykrotnie wydobywali spod gruzów w tych piwnicach trupy. Widziałem wtedy wiele szczątków ludzkich, osobno ręce, nogi, głowy, wszystkie były sczerniałe, tak jakby zwęglone od spalenia. Szczątki te zostały pochowane w grobach w al. Marszałka Piłsudskiego. Słyszałem w tym okresie i później od wielu osób, których nazwisk wskazać nie mogę, że apteka Anca była miejscem masowych egzekucji w czasie powstania. Ukraińcy rozstrzeliwali tu ludzi sprowadzonych z ulicy i sąsiednich domów. Następnie postrzelonych, bez względu na to, czy żywych, czy zabitych, wrzucali do płonącej apteki, względnie oblewali benzyną i podpalali. O szczegółach powyższych słyszałem między innymi od młodego chłopca, którego nazwiska nie znam, a który będąc w liczbie 15 osób rozstrzelanych przed apteką jedyny się uratował i ukrywał się następnie w tym domu. Bliższe szczegóły o powyższych mordach podać może naoczny świadek, którego nazwiska nie znam, a który mieszka obecnie w domu przy ul. Marszałkowskiej 14. Świadek ten przebywał przez cały czas powstania w spalonym domu, gdzie mieściła się apteka Anca oraz Szejching, którego imienia nie znam (zam. w Warszawie, ul. Jaworzyńska 13 m. 11, apteka).

Odczytano.

Świadek dodatkowo zeznał:

Ciała wydobyte z terenu apteki Anca przez Zarząd Miejski w lutym 1945 zostały pochowane w czterech zbiorowych mogiłach w al. Piłsudskiego, obecnie są ekshumowane, przez kogo – nie wiem.