WIESŁAW PRUS

Wiesław Prus
kl. IVa
Szkoła Powszechna im. Stanisława Staszica w Kielcach

Chwila najbardziej pamiętna dla mnie z lat okupacji

Jedną z najbardziej smutnych i pamiętnych chwil z lat okupacji był 18 listopada 1944 r. Dzień ten był dniem mordu w biały dzień dziesięciu niewinnych Polaków przez Niemców. Oni to wyprowadzili ich z prac i tu, przed świętym miejscem, to jest kościołem św. Wojciecha, strzelali jak do psów. Kielce trzęsły się z żalu, bólu i łez. Moje maleńkie serce też drgnęło bólem, choć miałem przy sobie kochanego tatusia. Patrzyłem na jego mieniącą się twarz, na łzy w oczach i [usłyszałem jego] słowa: „Co oni winni?”.

Te szwaby to ludzie [bez] kultury, to zwierzęta w ludzkiej skórze, a nie ludzie. I im kiedyś wybije godzina sprawiedliwości.

Pamiętam to dobrze, gdyż groby niewinnych istot były przed naszym oknem. Dzieliła ich [od niego] zaledwie niewielka ilość kroków. Rano wstawałem i patrzyłem w okno, mimo woli wzrok mój kierował się w tę stronę, gdzie droga była krwią zbroczona.

Płakałem i myślałem, kiedy to się skończy. Rano i wieczorem modliłem się do Stwórcy Najwyższego, by mi zachował rodziców. Bo jak smutno i strasznie być sierotą na świecie.

Pamiętam i łapanki i gestapo, które wpadło do nas, lecz rodzicie uciekli oknem. Udało im się. Mnie się też udało. Nic nie znaleźli. Poszli z niczym. Rodzicie byli dumni ze mnie i mojej siostry. Pamiętam i to, gdy wujek Mietek zginął tą samą śmiercią co inni. Było smutno i ponuro w naszym domu. Na próżno tatuś tłumaczył. Sam giął się pod ciężarem bólu, a niósł słowa pociechy. Był słońcem w naszym szarym i pochmurnym życiu.