Powstanie Warszawskie na Czerniakowie
Sławomir Kosim
1 sierpnia 1944 roku rozpoczęło się powstanie w Warszawie. Mimo słabego uzbrojenia i braku zaskoczenia, w ciągu kilku pierwszych dni, udało się powstańcom wywalczyć sukcesy w części miasta na lewym brzegu, gdzie opanowali większe połacie dzielnic. Jednym ze szczególnych miejsc na mapie powstańczej Warszawy był tzw. Górny Czerniaków, zwany też Powiślem Czerniakowskim. Było to jedyny rejon, w którym powstańcom udało się na dłużej utrzymać pokaźny fragment brzegu Wisły i jedyny, gdzie otrzymali większą, realną pomoc z zewnątrz w postaci desantu żołnierzy 1 Armii WP.
Obszar Górnego Czerniakowa był obsadzony początkowo bardzo słabo. 1 sierpnia 1944 roku do walki ruszyły m.in. oddziały Zgrupowania „Siekiera” z AK, a także oddziały Wojskowej Służby Ochrony Powstania. Wyróżnikiem Czerniakowa był kilkudziesięcioosobowy 535 pluton słowacki (w jego składzie walczyli żołnierze różnych narodowości, w tym liczni Polacy), utworzony przez ukrywających się podczas okupacji niemieckiej w Warszawie słowackich antyfaszystów.
Zadania stojące przed skromnymi i słabo uzbrojonymi siłami AK na Czerniakowie były poważne, i 1 sierpnia nie zdołano ich wykonać. Nie udało się zdobyć mostu księcia Józefa Poniatowskiego, Muzeum Narodowego, gmachu Sejmu, gimnazjum im. Stefana Batorego. Niemiecka przewaga spowodowała rozproszenie i wykrwawienie walczących w chaosie powstańczych grup. Wieczorem 1 sierpnia powstańcy trzymali rejon między ul. Rozbrat, Czerniakowską, Szarą i Łazienkowską. W trudnej sytuacji wsparcia powstańcom udzieliła ludność cywilna, budując barykady, organizując zaopatrzenie w żywność.
Utworzenie Zgrupowania Kryska
W ciągu kilku pierwszych dni sierpnia stopniowo stabilizowała się sytuacja w tym rejonie. 7 sierpnia ze Śródmieścia dotarł na Czerniaków mjr Zygmunt Netzer „Kryska” z zadaniem reorganizacji polskich sił w dzielnicy. Objął on dowodzenie nad powstańczymi oddziałami i pod jego komendą w ciągu kilku dni ukształtowało się zgrupowanie nazwane „Kryska”, składające się z kilku drobniejszych, czerniakowskich oddziałów, grupy z WSOP, słowackiego plutonu oraz batalionów „Tum” i „Tur”.
W połowie sierpnia teren opanowany przez „Kryskę” obejmował obszar od ul. Ludnej i Okrąg na północy po ul. Łazienkowską. Od zachodu rubieżą była ul. Rozbrat. Wschodnim skrajem obrony był brzeg Wisły na odcinku ok. kilometra – od ul. Wioślarskiej po Cypel Czerniakowski i port. Z ul. Rozbrat, poprzez wykonany w sierpniu przekop, ul. Książęcą wiodło połączenie z pl. Trzech Krzyży i pozycjami Śródmieścia Południe. Na ul. Zagórnej z kolei właz prowadził do kanału łączącego Czerniaków z powstańczym Mokotowem – niemal do końca walk utrzymywano w ten sposób łączność między tymi dzielnicami.
Poza zasięgiem „Kryski” był tzw. Dolny Czerniaków, choć w trzeciej dekadzie sierpnia powstańcom mokotowskiego obwodu udało się przejściowo zająć rejon ul. Chełmskiej, Sielce, a nawet zapuszczano się po ul. Bartycką[1].
Teren Czerniakowa, dość gęsto wówczas zabudowany, otoczony był silnymi niemieckimi obiektami – były to m.in. budynek Sejmu, Muzeum Narodowe, most księcia Józefa Poniatowskiego i koszary przy ul. Podchorążych, Łazienki; z tych rejonów Niemcy prowadzili ostrzał artyleryjski, moździerzowy i z broni maszynowej. Z uwagi na zaangażowanie sił niemieckich w walkach o Wolę, a potem Stare Miasto, nacisk na Czerniaków w sierpniu nie był jeszcze zbyt silny. Próby wypadów dokonywanych przez Niemców od strony ul. Łazienkowskiej w stronę ul. Mącznej były odpierane przez powstańców.
Rytm powstańczego życia na Czerniakowie ustabilizował się w połowie sierpnia. Siły polskie liczyły ponad 700 ludzi – bardzo słabo jednak uzbrojonych. Z pomocą ludności cywilnej uruchamiano punkty sanitarne, szpitale, rusznikarnie i zaopatrzenie w żywność – m.in. z zapasów firmy „Społem”. Stale patrolowano wybrzeże Wisły i okolice portu czerniakowskiego. Z sił powstańczych utworzono trzy odcinki obrony – „Tum”, „Jelito” i „Kwiatkowski”. Dzielnica tworzyła do pierwszych dni września dość spokojny na warunki powstańcze obszar, ze znośną sytuacją żywnościową i bez silniejszej aktywności Niemców. Czerniaków był jednak terenem ważnym dla Powstania z uwagi na położenie nad Wisłą i dostęp do niej, a jednocześnie, z uwagi na górujące nawet topograficznie nad nim niemieckie obiekty, wisiało nad dzielnicą stałe zagrożenie.
„Radosław” na Czerniakowie
W dniach 4–6 września przekopem ul. Książęcej napływali na Czerniaków nowi goście. Byli to skierowani nad Wisłę ze Śródmieścia żołnierze „Kedywu” – m.in. resztki słynnych batalionów „Zośka” i „Parasol”. Oddziały „Kedywu”, dowodzone przez ppłk. „Radosława”, przeszły na Czerniaków dla reorganizacji i odpoczynku, ale i wzmocnienia tamtejszej obsady. Przybysze budzili podziw wśród ludzi „Kryski” i cywilów. Nosili jednolite, wojskowe, niemieckie bluzy ochronne – „panterki” zdobyte w magazynach SS na Muranowie, byli dobrze uzbrojeni – dzięki miesięcznym zdobyczom. Żołnierze „Radosława” byli jednak wyczerpani fizycznie i psychicznie ciężkimi walkami o Wolę, a następnie o Starówkę w sierpniu, a także trudną ewakuacją ze Starego Miasta. Poszczególne bataliony były mocno wykrwawione. Brakowało też im amunicji. Do tych oddziałów dołączyli też pojedynczy żołnierze dawnej staromiejskiej Grupy „Północ”. Łącznie z „Radosławem” przybyło ok. 500 doświadczonych w walce miejskiej żołnierzy. Ppłk „Radosław”, po ciężkich przejściach swojej grupy bojowej, patrzył na słabe czerniakowskie oddziały z pewnym lekceważeniem wobec ich wartości bojowej. 7 września objął dowodzenie nad całością obsady dzielnicy, a mjr „Kryska” został jego zastępcą. Dotychczasowe oddziały „Kryski” przesunięto na odcinek południowy – ul. Mączną, Zagórną, Łazienkowską i fragment ul. Rozbrat. Cześć północną, z ul. Okrąg, Ludną, Szarą, obsadzili nowi przybysze, tworząc m.in. improwizowany batalion „Broda”.
Dla ludzi „Radosława” Czerniaków w tych dniach wydawał się po piekle Woli i Starówki „spokojnym zakątkiem” – jak ujął to jeden z nich. Organizowano kwatery i żywność, nowe pozycje obronne, rozpoznawano teren.
Sytuacja dzielnicy w pierwszej dekadzie września pogarszała się stopniowo. Po zdobyciu Starego Miasta Niemcy uderzyli na Powiśle, niszcząc je w ciągu kilku dni i wypierając powstańców. W dniach 7–9 września prowadzili atak od wschodu na północne Śródmieście. Powstanie odsuwane było stopniowo od Wisły. 10 września rozpoczęło się generalne natarcie niemieckie na Czerniaków. Był to moment wręcz przełomowy, bowiem tego samego dnia sowiecka 47 Armia wraz 1 Dywizją Piechoty ludowego Wojska Polskiego rozpoczęła atak na Pragę. Zaczął się dramatyczny wyścig z czasem – Sowieci przypierali Niemców do Wisły na Pradze, a na Czerniakowie Niemcy wściekle atakując, starali się jak najszybciej odepchnąć od rzeki broniących się tam powstańców.
Koncentryczny atak niemiecki, wspierany ogniem artylerii i lotnictwem, ruszył z trzech stron. Na wyczerpane oddziały „Kedywu”, które ledwie dochodziły do siebie po sierpniowych bojach, ponownie spadła lawina ognia i ogromna siła uderzenia. W trudnej sytuacji znalazły się dawne oddziały „Kryski”, zbyt słabe, aby utrzymać swój odcinek. Teren obrony powstańczej kurczył się szybko. 13 września Niemcy, opanowując ul. Książęcą, odcięli Czerniaków od Śródmieścia. Tego samego dnia zajęli też zbombardowany wcześniej gmach dawnego ZUS-u i duży szpital, w którym Niemcy i oddziały ukraińskie dokonali gwałtów na kobietach z personelu[2].Sytuacja pogarszała się z godziny na godzinę. Czerniaków płonął i zaczynał, jak meldował „Radosław”, przypominać Starówkę. Wstrząśnięta ludność cywilna starała się uciekać na ulice, które były jeszcze w rękach powstańców i kryć się w piwnicach. Niemcy posuwali się naprzód paląc kolejne domy, mordując rannych i terroryzując cywilów[3].
Dzień 13 września obfitował w dramatyczne momenty. Pod naporem sowieckim Niemcy wycofali się z Pragi, wysadzając za sobą kolejne mosty na Wiśle. 14 września już tylko rzeka dzieliła dwa odmienne światy – opanowaną przez Sowietów Pragę i masakrowany przez Niemców płonący Czerniaków. Ppłk „Radosław” zdawał sobie sprawę z tego, że nie może otrzymać pomocy ze Śródmieścia. Zawężał swoją słabnącą obronę do niewielkiego obszaru między ul. Czerniakowską, Zagórną, Ludną, a resztki batalionu „Zośka” pchnął do ataku na brzeg Wisły dla przygotowania miejsca dla ewentualnego desantu sowieckiego. Niewielka sowiecka pomoc zresztą już nadeszła – nad Warszawą pojawiały się w tych dniach sowieckie myśliwce, spędzając na kilka dni z nieba niemieckie Stukasy. Ogień otworzyła z Pragi artyleria – pociski spadały na tereny niemieckie i powstańcze, ale zadawały Niemcom straty. Nocami dwupłatowe samoloty PO-2, ze składu polskich i sowieckich dywizjonów, dokonywały niewielkich i niestarannych zrzutów zaopatrzenia – spadające bez spadochronów z kilkudziesięciu metrów zasobniki – często worki, zawierające żywność, amunicję i broń, były skromnym wsparciem, choć duża część tej broni i amunicji po uderzeniu o ziemię nie nadawała się już do użycia.
Desant „berlingowców”
Na praski brzeg powstańcy posłali grupkę łącznikową, która miała powiadomić Sowietów o tragicznym położeniu Czerniakowa. Okazało się przy tym, że naprzeciw dzielnicy, na Saskiej Kępie, rozlokowały się siły 3 Dywizji Piechoty ze składu 1 Armii WP. Już zresztą 15 września rano na czerniakowski brzeg przybyło kilka łodzi ze zwiadowcami polskimi. Na ich widok na ul. Solec wybiegł słynny już wtedy dowódca kompanii „Rudy” z batalionu „Zośka” – Andrzej Romocki „Morro”. Biało-czerwoną flagą usiłował wskazać zdezorientowanym na brzegu Wisły zwiadowcom miejsce stanowisk powstańców i – trafiony w pierś zapłacił za to życiem.
Kontakt z dowództwem dywizji został nawiązany, a na praskim brzegu oddziały wręcz rwały się do desantu z pomocą powstańcom. Z oczywistych przyczyn politycznych polskie oddziały musiały liczyć się ze stanowiskiem Sowietów niechętnych powstaniu. Konstanty Rokossowski, dowodzący siłami 1 Frontu Białoruskiego, opóźniał dostarczenie środków przeprawowych. Desant żołnierzy 3 dywizji rozpoczął się nad ranem 16 września i do godz. 7 przeprawiono na Czerniaków ponad 400 ludzi z 9 pułku piechoty. Dobrze uzbrojeni żołnierze, nazwani przez powstańców „berlingowcami” (od nazwiska generała Zygmunta Berlinga – dowodzącego 1 Armią WP), włączyli się do walki u boku wyczerpanych powstańców. Zapał polskich żołnierzy szybko jednak zgasł. W nieznanym mieście, w trudnych warunkach, do których zupełnie nie byli przygotowani, niedoszkoleni i niedoświadczeni żołnierze 9 pułku ginęli w szybkim tempie. 16 września udało się wprawdzie zdobyć kilka budynków, ale Niemcy, zorientowawszy się, że powstańcy otrzymali wsparcie, nacierali jeszcze silniej, ponosząc jednak coraz większe straty. Artyleria polska zza Wisły ostrzeliwała niemieckie pozycje zgodnie z wiadomościami od obserwatorów artyleryjskich.
Pierwszy dzień pobytu „berlingowców” na Czerniakowie wzbudził entuzjazm powstańców i cywilów, dodał otuchy, podniósł morale. Dobre uzbrojenie żołnierzy 9 pułku, moździerze, granatniki i pierwsze działka przeciwpancerne kal. 45 mm dawały nadzieję na powstrzymanie Niemców. Trwało to jednak tylko kilkanaście godzin. Połączenie Wisłą dawało przy tym nadzieję na ewakuację rannych, którą rozpoczęto. Ruch na Wiśle, i tak możliwy tylko nocą, paraliżowali Niemcy silnym ostrzałem.
Nacisk na Czerniaków narastał. Niemcy rzucali do boju m.in. oddziały z brygady kryminalistów Dirlewangera, Legionu Ukraińskiego, karne kompanie Wehrmachtu ze zgrupowania gen. Rohra, jak również żołnierzy 25 dywizji pancernej.
Desant żołnierzy 3 Dywizji Piechoty trwał kolejne noce, ale już pod bardzo silnym ogniem nieprzyjaciela i przy ogromnych stratach zarówno wśród przeprawiającego się wojska, jak i ewakuowanych na praski brzeg rannych. Na Czerniakowie wylądował do 22 września 9 pułk piechoty. Żołnierze 7 pułku próbowali bez powodzenia opanować Cypel Czerniakowski.
Straty obu stron w tych bojach były kolosalne. Mjr „Kryska” został ciężko ranny, podobnie por. „Tum”. W 9 pułku ranni zostali dowódcy dwóch batalionów. Zginął zastępca dowódcy pułku. „Berlingowcy”, pozostawieni bez większego wsparcia na Czerniakowie, ginęli u boku powstańców w trudnych warunkach miejskiej bitwy. Niemcy zajmowali kolejne budynki, a obrona polska zawęziła się w dniach 17–18 września do rejonu między ul. Zagórną, Idzikowskiego, Wilanowską i Solcem, z ok. dwustumetrowym odcinkiem brzegu Wisły. Powstańcom brakowało już wszystkiego – amunicji, żywności, nawet wody pitnej. Osłabło też morale, gdy okazało się, że desant zza Wisły nie jest w stanie uratować dzielnicy.
Złamanie oporu
W nocy z 18 na 19 września, ppłk „Radosław”, widząc beznadziejność położenia, wydał rozkaz ewakuacji swoich żołnierzy kanałami na Mokotów. W chaosie i pośpiechu udało mu się zebrać ponad 200 ludzi swego zgrupowania i rankiem 20 września grupa ta zjawiła się na Mokotowie. Pozostali powstańcy – ok. 150 wyczerpanych ludzi, broniło się na ul. Wilanowskiej wraz z resztkami kompanii z 9 pułku piechoty. Droga do włazu kanałowego na ul. Zagórnej była już od 20 września odcięta. Tego dnia odziały niemieckie i ukraińskie wdzierały się już na ul. Wilanowską, zajmując domy od strony ul. Czerniakowskiej, paląc je i mordując cywili – mężczyzn[4]. Tragiczny był los rannych w zajmowanych przez Niemców budynkach. Część z nich ulokowano na statku wycieczkowym „Bajka”, przycumowanym do brzegu Wisły, ale w tych dniach już na wpół zatopionym na skutek niemieckiego ostrzału z sierpnia. Ewakuacja rannych była niemożliwa, bowiem ruch na Wiśle zamarł już zupełnie. Niemcy pastwili się nad cywilnymi mieszkańcami, bijąc ich, ograbiając i pędząc setkami w kierunku al. Szucha i dalej, poza miasto, do obozu przejściowego w Pruszkowie[5]. Część cywilów Niemcy wykorzystali do zbierania swoich poległych i ich broni[6].
Opór Czerniakowa stopniowo gasł. 21 września w rękach polskich pozostał tylko skrawek ul. Wilanowskiej – trzypiętrowy, solidny budynek pod numerem 1 oraz garaże przy ul. Solec. Obrońcy resztkami sił odpierali jeszcze ciągle ponawiane przez Niemców ataki. Nocami zdesperowani pojedynczy żołnierze i cywile – często ranni, rzucali się w nurty Wisły wpław – części z nich udało się dopłynąć na Saską Kępę.
Wieczorem 22 września, gdy było oczywiste, że zza Wisły już nie może nadejść realna pomoc, dowodzący obroną ostatniej placówki na Czerniakowie – Ryszard Białous „Jerzy” podjął decyzję przebijania się do Śródmieścia. Chaotyczny atak nocny z 22 na 23 września, zakończył się fiaskiem – powstańcy zostali rozproszeni i częściowo wybici. Do Śródmieścia, klucząc nocą ulicami, dotarła jedynie kilkuosobowa grupka powstańców – z kpt. „Jerzym” na czele.
23 września walka na Wilanowskiej wygasła. Do południa Niemcy zajęli ostatni budynek. Większość obrońców poległa. Do niewoli dostało się tam 82 żołnierzy 9 pułku i kilkudziesięciu powstańców. Część rannych, sanitariuszki z batalionów „Parasol i „Zośka” Niemcy zamordowali. Powieszono też ks. Józefa Stanka „Rudego”, który pozostał przy rannych do ostatniej chwili. Szef sztabu 9 pułku, mjr Stanisław Łatyszonek, dostał się do niemieckiej niewoli.
W ciągu kolejnych kilku dni Niemcy zajmowali czerniakowskie pobojowisko, wyciągając z gruzów, piwnic pozostałych cywili i wypędzając ich z miasta. Zajęto też wrak „Bajki”. Do końca września pozostawały na Czerniakowie niewielkie punkty medyczne – z końcem miesiąca Niemcy wypędzili jednak personel i rannych poza dzielnicę[7].
Bitwa na Czerniakowie kosztowała życie większość żołnierzy 9 pułku piechoty, zgrupowania „Kryska” i resztek żołnierzy „Radosława” oraz tysięcy mieszkańców dzielnicy. Bój ten przeszedł do historii jako jeden z najkrwawszych podczas Powstania Warszawskiego.
Bibliografia
Borkiewicz Adam, Powstanie warszawskie. Zarys działań natury wojskowej, Warszawa 1969.
Deczkowski „Laudański” Juliusz Bogdan, Wspomnienia żołnierza baonu AK „Zośka”, Warszawa 2004.
Kirchmayer Jerzy, Powstanie Warszawskie, Warszawa 1984.
Komornicki Stanisław, Na barykadach Warszawy, Warszawa 2014.
Grigo Tadeusz, Na Górnym Czerniakowie, Warszawa 1982.
Margules Józef, Boje 1 Armii WP w obszarze Warszawy: sierpień–wrzesień 1944: działania 1 Armii WP w powiązaniu z walkami zgrupowań powstańców warszawskich, Warszawa 1967.
Mórawski Karol, Świerczek Lidia, Warszawskie Termopile 1944. Czerniaków, Warszawa 2001.
Pamiętniki żołnierzy baonu „Zośka”, t. 3: Czerniaków, Warszawa 2012.
Sawicki Tadeusz, Rozkaz: zdławić Powstanie. Siły zbrojne Trzeciej Rzeszy w walce z Powstaniem Warszawskim, Warszawa 2001.
Stachiewicz Piotr, Parasol, Warszawa 1984.
Sławomir Kosim – historyk, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, pracownik Zamku Królewskiego i współpracownik Muzeum Powstania Warszawskiego. Autor książek i artykułów historycznych, publikowanych w wydawnictwie Bellona, „Focus Historia”, „Uważam Rze”.
[1] Zob. relację Izabelli Idźkiewicz.
[2] Zob. relację Jana Putkowskiego.
[3] Zob. relację Małgorzaty Damięckiej.
[4] Zob. relację Heleny Skiby.
[5] Zob. relację Bronisławy Wilimowskiej.
[6] Zob. relację Aleksandra Denisowa.
[7] Zob. relację Janiny Paluchowskiej.